I takim sposobem, jadąc w środę do Makarskiej, od dwóch dni podziwiamy Wiedeń. Dalej nie daliśmy rady. To znaczy mąż oczywiście zapewniał, że on nie ma problemu, jeśli tylko sobie życzę, to spędzi kolejne 343744 godzin za kierownicą i dowiezie mnie nad morze, ale postanowiłam, w trosce o własną integralność korporalną, okazać litość.
Ten Wiedeń też taki nie najgorszy.

Całuski, cukierki, ciasteczka! Oraz sachertorte ;)
Sachertorte? :)
OdpowiedzUsuńMhmmmmmmm...
OdpowiedzUsuńhttp://blog.winemag.com/editors/wp-content/uploads/2008/08/sachertorte.jpg
O kurde. Wygląda pysznie. To ile tego zjadłaś? ;)
OdpowiedzUsuńNie aż tyle, ile bym chciała ;)))
OdpowiedzUsuń