Weźmy takiego bawołu afrykańskiego, syncerus caffer caffer.
Wiedzieliście, że taki bawół właściwie nie ma wrogów naturalnych (poza człowiekiem, rzecz jasna), że jest w stanie załatwić nawet samego lwa?? Niby zwykła krowa, a jednak potrafi.
Taki bawół to w ogóle nie beleco. Mniej więcej mojego wzrostu, ale z BMI to on ma chyba spory problem, bo potrafi ważyć i tonę. No i te rogi. Powalające. Metr rozpiętości. Nie w kij dmuchał.
Oczywiście nie prowadzą zbyt bujnego życia towarzyskiego, bo żeby utrzymać tę masę na samej tylko trawce bawoły właściwie nie mają czasu na nic innego poza jedzeniem. Śpią średnio godzinę na dobę. Piją sporo, owszem, i 30 litrów na dobę. Ale przecież każdy ma jakieś wady, tak? No i czasem przebiją rogiem jakiegoś irytującego ich myśliwego, ale nie więcej niż kilka sztuk na rok, więc właściwie nie ma o czym mówić.
Ale. Wiecie co jest absolutnie najfajniejsze w bawołach? Otóż bawoły są zwierzętami DEMOKRATYCZNYMI. Tak. Nie ma osobnika alfa, nikt się nie szarogęsi w stadzie, podejmują decyzję większością głosów, jak biali ludzie. Otóż. Stoi sobie takie stado na łące i, jak to krowy, się pasie. I co jakiś czas pojedyncze osobniki przerywają konsumpcję, oddalają się na kilka kroków od stada i patrzą w wybranym kierunku. A później stado rusza w tym kierunku, w który zapatrzyło się najwięcej krów. Fascynujące, prawda?
I jeszcze powinniśmy być wdzięczni bawolicom za mozarellę. Własnym młodym od ust odejmują, żebyśmy mogli delektować się caprese.
Także pamiętajcie, drogie dzieci, bawoły to bardzo ciekawe i pożyteczne zwierzątka!
I jakie ładne :)
poniedziałek, 28 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz