Pozwolicie, że dziś zagaję ze wszech miar kulturalnie, neutralnie i po angielsku - otóż będzie o pogodzie. Taki small talk, jak to między ludźmi na poziomie, wiecie. Wiecie?
A zatem.
Wyjątkowo piękne lato mieliśmy tego roku, nieprawdaż? W maju padało, w czerwcu lało już na maksa (dwa razy zalany garaż, dziękuję bardzo), lipiec był trochę deszczowy, a od Anki chłodne wieczory i poranki. Od wczoraj natomiast, excusez le mot, piździ już legalnie, wszak mamy jesień. Zimne stopy, zimne dłonie, drapanie w gardle od spania przy otwartym oknie i lepiej nie będzie.
Próbuję więc stosować metodę wizualizacji, wyobrażam sobie plaże Mombasy, ocean Indyjski i słońce Afryki, ale nic z tego, chyba mam zbyt ubogą wyobraźnię jednak, albo może zbyt mocno stoję na ziemi, bo wciąż mam lodowate palce i czubek nosa.
Nie pozostaje mi nic innego jak controlte, nowa zakładka, wakacjepeel, wyszukiwanie szczegółowe, listopad, Kenia, zarezerwuj, klik, klamka zapadła, lecimy.
A wszystko to dlatego, że nie mam wanny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tragedia.
OdpowiedzUsuńjak można nie mieć wanny, ja się zapytowywuję? HOW? (HAŁ)
nie pozostaje Ci nic innego jak wybudować ten dom.
i ustawić w nim trzy wanny.
cztery.
zylion wanien!
p.s. serio lecicie?
No chyba serio. Jestem w desperacji.
OdpowiedzUsuńSkoro nie mam tej wanny, to co mi pozostało??
nienawidzę Cię ponownie.
OdpowiedzUsuńsas' co ma pod koniec października i pod koniec listopada megagigahiperegzaminy.