Jako doskonale jałowej połowie usankcjonowanego prawnie związku małżeńskiego, pozostaje mi wystawić środkowy palec w kierunku posłanki P., i zaśmiać się na głos z dziką satysfakcją, jak też koncertowo ją zrobiłam w chuja - ona mi ulgi i dziedziczenie, a ja jej w zamian okrąglutkie, tłuściutkie ZERO. Ani jednego podatnika, z którego w przyszłości można by ściągnąć haracz na pensję pani, tfu, posłanki. I jeśli by kiedyś powstała mi nieśmiała myśl o rozmnożeniu się, to przysięgam, że będę tłumić ją w zarodku, a nie dam głupiej krowie satysfakcji.
Komu głos w wyborach, komu...?
wtorek, 29 stycznia 2013
czwartek, 24 stycznia 2013
nie polubię Cię
W poniedziałek delikatnie zasugerowałam, że należałoby odsnieżyć wjazd. Zażądano poparcia tej tezy przekonywującymi argumentami. Argumentowałam, że nasypuje mi się do butów. Odparto, żebym zaopatrzyła się w wyższe buty. Najlepiej wodery. Argumentowałam, że brama się w końcu przestanie otwierać. Argument zbyto wzruszeniem ramion, nie zaszczycając go odpowiedzią. Argumentowałam, że wszyscy tak robią. Równie dobrze mogłam przekonywać kota. Argumenty mi się wyczerpały.
We wtorek wzięłam sprawy w swoje ręce i zaoszczędziłam na dwóch godzinach fitnessu. W środę rano sytuacja wróciła do punktu zero, jakby wtorku w ogóle nie było. Odśnieżyłam ponownie, choć świtała mi już na horyzoncie nieśmiała myśl, że po uj.
Dziś mamy czwartek. Wyjeżdżając rano z domu zakopałam się na własnym podwórku.
Wszyscy kochamy zimę, czyż nie?
W tym sezonie zaliczyłam tylko jedną stłuczkę nie z mojej winy, jedno wjechanie w zaspę (świeżutkie, z wczoraj) trochę z mojej winy i jeden mandat za korzystanie z aparatu telefonicznego bez użycia zestawu słuchawkowego ani urzadzenia głośnomówiącego prawie zupełnie z mojej winy, i póki co to by było na tyle. Czekam, przebieram nóżkami z niecierpliwością, co dalej, co dalej. Cóż za fantastyczne niespodzianki jeszcze niesie dla mnie ta zima?
Poza tym co.
Ostatnia Peszkowa niezła, choć w pierwszej chwili sprawia, że masz ochotę wyrwać sobie flaki i przybić je do krzyża. Za to ostatnia Masłowska wybitna. Jednak kobiety mają w sobie coś takiego, czego facet nie zrozumie. Co nie?
Śnią mi się ostatnio plaże Kambodży i króciutko ostrzyżeni mężczyźni, oferujący mi kolorowe drinki i nie tylko. Czuję, że jeden z tych snów musi się spełnić. W sumie nie będę się upierać, Ty zdecyduj, który.
We wtorek wzięłam sprawy w swoje ręce i zaoszczędziłam na dwóch godzinach fitnessu. W środę rano sytuacja wróciła do punktu zero, jakby wtorku w ogóle nie było. Odśnieżyłam ponownie, choć świtała mi już na horyzoncie nieśmiała myśl, że po uj.
Dziś mamy czwartek. Wyjeżdżając rano z domu zakopałam się na własnym podwórku.
Wszyscy kochamy zimę, czyż nie?
W tym sezonie zaliczyłam tylko jedną stłuczkę nie z mojej winy, jedno wjechanie w zaspę (świeżutkie, z wczoraj) trochę z mojej winy i jeden mandat za korzystanie z aparatu telefonicznego bez użycia zestawu słuchawkowego ani urzadzenia głośnomówiącego prawie zupełnie z mojej winy, i póki co to by było na tyle. Czekam, przebieram nóżkami z niecierpliwością, co dalej, co dalej. Cóż za fantastyczne niespodzianki jeszcze niesie dla mnie ta zima?
Poza tym co.
Ostatnia Peszkowa niezła, choć w pierwszej chwili sprawia, że masz ochotę wyrwać sobie flaki i przybić je do krzyża. Za to ostatnia Masłowska wybitna. Jednak kobiety mają w sobie coś takiego, czego facet nie zrozumie. Co nie?
Śnią mi się ostatnio plaże Kambodży i króciutko ostrzyżeni mężczyźni, oferujący mi kolorowe drinki i nie tylko. Czuję, że jeden z tych snów musi się spełnić. W sumie nie będę się upierać, Ty zdecyduj, który.
Subskrybuj:
Posty (Atom)