czwartek, 23 lipca 2009

the day after

B. b. nie lubię rozpoczynać pracy na kacu. Naprawdę, obiecuję, następnym razem, kiedy będzie mi się proponować spożywanie nadmiernych ilości alkoholu w dzień powszedni, będę stanowczo protestować. Co powinnam była zrobić wczoraj i niezrobienia czego dziś b. żałuję. Problem polega tylko na tym, że ewentualna decyzja o spożyciu NADMIERNEJ ilości alkoholu zazwyczaj podejmowana jest w stanie WSKAZUJĄCYM NA SPOŻYCIE, który to stan zaciemnia troszszeszkę nasze zdolności TRZEŹWEJ oceny sytuacji. Rozwiązaniem byłoby oczywiście nie spożywanie żadnych ilości alkoholu w dni powszednie, no ale k'mon, nie popadajmy w skrajności. O mamusiu (DLACZEGO POZWOLIŁAŚ MI WCZORAJ WYPIĆ CZWARTY KIELISZEK WINA??), moja głowa. Wyłączcie to światło, proszę. I ściszcie. Kawa bdb. Jogurcik też. Nie każcie mi dziś myśleć przed południem, bo skutki mogą być opłakane. Ała.

3 komentarze:

  1. Ja też wczoraj spijałam winko. Ale na szczęście w odpowiednim momencie powiedziałam sobie "dość". Wizja zajmowania się nabuzowaną energią Alką, na kacu, wzięła górę.

    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, już jest dużo lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj ja miałam symptom "dnia następnego".
    Pierwsza noc bez Alki źle się skończyła ... ;)

    OdpowiedzUsuń