Ja wiem, ze TAKIE RZECZY się zdarzają. Ale dlaczego, kurwa, ZAWSZE MNIE???
Nie uwierzycie, bo i ja NIE WIERZE, ale stoję właśnie na 14 km trasy Janikowo - kurwa - Strzelce i czekam na lawetę.
TŁUMIK SIĘ URWAŁ!!!!!!!!!!!!!
Specjalnie dla Was, na żywo z miejsca zdarzenia.
Korzystając z okazji, chciałabym z tego miejsca dodać, ze bardzo Was wszystkich kocham i przepraszam za wszystko, co złe.
Mamusiu, słyszysz?????
Wspominajcie mnie dobrze.
Bo jak (JEŚLI) dojadę wreszcie do domu, to będę zimnym trupem, MĄŻ MI TEGO NIE DARUJE.
wtorek, 14 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ola, żyjesz?
OdpowiedzUsuńSkoro "się urwał" to przecież nie Twoja wina.
Żyję, żyję. Mąż pojechał na polowanie, może się wyżyje na biednych sarenkach. Równie niewinnych, co ja!!!
OdpowiedzUsuńAlma, Maz cos upolowal? :-)
OdpowiedzUsuńMa nadzieje, ze motoryzacyjny pech szybko sie skonczy.
Sprostowanie:
OdpowiedzUsuńMój mąż nie zabił żadnego zwierzątka.
Mój mąż wcale się nie wściekł wczoraj, ani odrobinkę.
I to wcale nie mój mąż kazał mi napisać, żebym NIE ROBIŁA Z NIEGO POTWORA!!!
;)
bo to złośliwość rzeczy martwych jest. i wiadomo, że nie Twoja wina! to chyba jasne :D
OdpowiedzUsuńp.s. jeśli nie masz nic przeciwko - dodałam Twojego bloga do mojej listy :)
A czym mąż na to polowanie pojechał? ;)
OdpowiedzUsuńsa-skiia, miło Cię widzieć :) Jasne, że nie mam nic, jeśli pozwolisz, to się zrewanżuję zamiast podczytywać z ukrycia ;)
OdpowiedzUsuńDag, no proszę Cię! przecież ja ten tłumik ślicznie pospawałam na miejscu, inaczej to mogłabym w ogóle do domu nie wracać!!!