środa, 19 sierpnia 2009

mózg na ścianie

Mam kompletnie wyżęty mózg. Do ostatniej synapsy.
Moje mózgowie zostało dziś wyciągnięte przez dziurkę od nosa, a następnie rozwleczone na trasie Łódź - Katowice, naciągnięte do granic wytrzymałości i strzelone.
W wyniku tegoż prostego zabiegu, zgodnie z prawami fizyki nauczonymi już w okresie edukacji wczesnoszkolnej (patrz: strzelanie ze staników), encefalon skurczył się teraz do takiego malutkiego, malusieńkiego glutka, z którego wiele wykrzesać się nie da. Jak widać.

Oraz byłam na Śląsku. Jak tam fajnie gwarą mówią, nic nie rozumiem!
I cegłę mają piękną. Dużo cegły, właściwie wszędzie cegła. Cudna, czerwona taka. I ganki drewniane. Mogłabym mieszkać w takim ceglanym domku z gankiem, czemu nie.




Ale niestety, wygląda na to, że nie będzie mi dane mieszkać ani w domku z cegły, ani nawet na ganku drewnianym, ani żadnym innym, gdyż albowiem cała ziemia w promieniu 30 km została przechwycona w celach spekulanckich bądź ma kształt wagonu kolejowego w skali dowolnej bądź stoi na niej słup przekaźnikowy wysokiego napięcia o konstrukcji kratownicowej. Innych opcji brak.

Wobec powyższego planuję zabarykadować się na kanapie i TAK BĘDĘ LEŻEĆ. O.
Jak (IF!!!) mi się poprawi, to się odezwę.

3 komentarze:

  1. jeśli dobrze widzę, gdzie byłaś to oświadczam, iż załapałam focha i się nie będę odzywać.


    o.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie, ja w tym Twoim kominowym mieście bywam średnio 2 razy w tygodniu, więc nie fochaj się, tylko powiedz, kiedy masz w karneciku wolne miejsce w porze lanczu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak mi powiesz to będę mieć :)
    a jak będzie w któryś piątek we wrześniu to Ci lancz mogę nawet w domu zrobić (ino ja nie w familoku mieszkom :( )

    czuję się trochę udobruchana. TROCHĘ.

    OdpowiedzUsuń