Wzruszylam sie.
Oraz targaja mna silne emocje.
Nie jestem ich do konca pewna, ale moze tak byc, ze jestem lesbijka. Jest to w pelni zrozumiale i uzasadnione faktem, ze zaden facet nas nigdy nie zrozumie tak, jak druga kobieta. NEVER.
No bo tak - bylam na tym manikjurze, tak? I mam te czerwone pazury, tak? No niby tak. Ale. Po wykonaniu absolutnie perfekcyjnego manikjuru (ktory facet doceni?) pani manikjurzystka:
a) powiedziala "dziekuje"
b) odprowadzila mnie do recepcji
c) zaproponowala, ze wyjmie z torebki portfel
d) z portfela karte (dobrze, ze sie za mnie nie podpisala), ktora nastepnie schowa
e) oraz kluczyki od samochodu
f) i drobne na parking
g) torebke zamknie na ekspres i wlozy mi na ramie
Ktora opcje wybieracie??
Otoz - wszystkie powyzsze mialy miejsce! Tak, tak.
ZEBYM SOBIE PAZNOKIETKOW NIE ZNISZCZYLA.
(dopiero w samochodzie sie zorientowalam, ze wlasciwie to nie wiem, pod jaka kwota ja sie tam podpisalam, tak bylysmy zaaferowane moimi pazurami, jak sie okaze, ze to byl numer "na malowane paznokcie" to wroce tam i wyzej wspomnianymi wydrapie jej oczy)
Czy kiedykolwiek Wam sie zdarzylo, zeby jakikolwiek mezczyzna wykazal tyle zrozumienia i wrecz wyszedl z wlasna inicjatywa wobec swiezego lakieru?
Jak tak, to mnie dobijcie. Bo dla mojego meza nie jest to absolutnie okolicznosc lagodzaca wobec oskarzenia o niewywiazywanie sie z obowiazkow (malzenskich) domowych. WRECZ PRZECIWNIE.
SKORO MIALAS CZAS NA MANIKIRY, TO I NA ZMYWANIE MASZ. WRR.
A tu prosze. Jak sie chce, to mozna, tak?
Mialam tylko nadzieje, ze jesli spotkam na mojej drodze patrol policji, to bedzie on mial w swym skladzie przedstawicielke mojej plci, ktora zrozumie w mig, ze niezapiecie pasow bylo jak najbardziej uzasadnione.
Ale powiem Wam, ze moj samochod najwyrazniej jest facetem, piszczal o te pasy jak w powszedni dzien, nie ma zmiluj, nic nie dzialalo.
Zalozylabym do tych pazurow pasujacy czerwony dessous jeszcze z wieczoru panienskiego oraz czerwone szpile (moze maz w tych okolicznosciach machnalby reka na zmywanie), bo w dzinsach jakos tak nie teges, ale obawiam sie, ze ekipa montazowa, z ktora mam umowiona goraca randke o szesnastejczydziesci padlaby trupem w progu. A na tym mi nie zalezy, oni tu od roboty som, a nie od padania.
Czuje sie nalezycie wzmocniona i gotowa do nadchodzacego starcia.
Dawac tu tych montazystow. Mam czerwone pazury i nie zawaham sie ich uzyc.
PS. Wybaczcie brak polskich znakow, ale wobec powyzszego to chyba zrozumiale. Nie da sie szybko wciskac altu niezahaczajac prawym kciukiem o spacje. Probowalam przez dwa zdania, ale szlag mnie trafial na to tempo i dalam sobie spokoj.
środa, 5 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
swietnie Cie rozumiem.
OdpowiedzUsuńw zeszle wakacje bylam z kolezankami mymi na wakacjach. chlopy myslaly, ze wrocimy poklocone, a my? wrecz przeciwnie. a to dlategoz, ze nikt Cie tak nie zrozumie. i nikt nie patrzyl glupio, gdy ktoras mowila, ze nie moze aktualnie wyjsc, bowiem zszedl jej lakier z paznokcia, w zwiazku z czym musi przed wyjsciem na obiad zrobic sobie kolor u dloni i u stop (coby oba byly rowne i sliczne).
nikt rowniez nie zdziwil sie, gdy ktoras przebierala sie w piata bluzke, bo wszystkie inne byly za szare, za czarne, zbyt wyciete lub wyciete zbyt malo.
liga rzondzi.