Wygląda na to, że zapadam w sen zimowy. Aura sprzyja ograniczaniu aktywności do minimum, zagrzebywaniu się w ciepłych norach i spożywania trunków wysokoprocentowych w nadmiernych ilościach. Jeszcze trochę potrwa ta cholerna zima i obawiam się, że wreszcie osunę się w poważne stadium choroby alkoholowej, na granicy którego z gracją balansuję od lat. Do czasu.
W radiu zamiast jakiejś porządnej, rozgrzewającej samby czy innego merengue tylko hazard i afera, wysoka komisyja i Kamiński. Człowiekowi społecznie nieobojętnemu nie słuchać nie wypada (potrójne zaprzeczenie, kto się nie pogubił?), aczkolwiek ja tam słyszę głównie dwa słowa powtarzane w kółko: TRZYDZIESTY LIPCA... hmmm... co też ja robiłam TRZYDZIESTEGO LIPCA? Kochany pamiętniczku...?
Cóż, nie wypadłabym chyba wiarygodnie w oczach wysokiej komisyi, gdyż zupełnie nic nie pamiętam, a zapiski są jakby mało jednoznaczne, lista nazwisk nijak nie zgadza się z terminarzem spotkań, guilty as charged. W sumie nieważne, co, ważne JAK. Czego bym nie robiła, robiłam to w sandałkach oraz sukienkach na cienkich ramiączkach, w przeciwsłonecznych okularach oraz z jedną nogą w basenie. Pijało się wtedy zimne drinki, zimne wino i zimną wódkę (w sumie to ostatnie się nie zmieniło), zalegało na hamakach w cieniu i grzało tyłek w słońcu. Mówcie sobie, co chcecie, ale lipiec bije ten cholerny luty na łeb.
No. To sobie ponarzekałam. Jak nie ja.
Do usłyszenia za 5 miesięcy.
czwartek, 4 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No tak,przecież Ty nie narzekasz,więc o co halooou???:):):)
OdpowiedzUsuńmyślałaś o zapadaniu w sen zimowy?
OdpowiedzUsuńbo w sumie to fajnie być niedźwiedziem. nie dość, że przesypiasz zimę, to możesz jeść tyle słodkiego, ile chcesz (mNiód w sensie), a w dodatek masz futro. naturalne. i nawet nikt się nie czepia, że jesteś nie-eko, passe i de mode.
pomyśl.
ja myślę o tym.
zaczynam się przekonywać, że to słuszna koncepcja jest.
p.s. powróciłam na łono :] i żyję :)