środa, 23 grudnia 2009

best xmas ever

Nie wypastowałam, nie wyszorowałam, nie doczyściłam, nie umyłam, nie odkurzyłam, nie wypolerowałam, nie zamiotłam, nie poukładałam, nie nabłyszczyłam, nie udekorowałam, nie zawiesiłam, nie wytrzepałam, nie ugładziłam.

Nie ukręciłam, nie ugotowałam, nie nadziałam, nie wykroiłam, nie zagniotłam, nie upiekłam, nie usmażyłam, nie doprawiłam, nie polukrowałam.

Czego i Wam wszystkim serdecznie życzę.

czwartek, 17 grudnia 2009

moja droga do

Nie chciałam nic mówić, żeby nie zapeszyć, ale wczoraj udało mi się całkiem szczęśliwie pokonać trasę jeszcze za Poznań i z powrotem, JUPI. Przy czym samochód wykazuje jedynie lekkie objawy niedziałania świecy bądź też filtra powietrza, w każdym razie tak twierdzi MNM. Na marginesie dla ciekawych świata: te lekkie objawy to takie jakby krztuszenie się sinika, kiedy dodaje się gazu jadąc, bądź kiedy się nie dodaje stojąc, ale kiedy się hamuje - nie. Że jak się opiera lewe kolano o obudowę deski rozdzielczej, to ono tak śmiesznie podskakuje, ale nierytmicznie. Nie mogę dopytać MNM o szczegóły, bo bardzo się irytuje za każdym razem, kiedy poruszam ten temat, zupełnie niezrozumiale. No to ja się pytam - jak mam się nauczyć, skoro nie chce mi wytłumaczyć, co tym razem poszło? Czyli znów - nie moja wina. CBDU.

Ale wczoraj to był pikuś, bo a) autostradą, b) zima się dopiero rozkręcała. DZIŚ to dopiero było zabawnie. Zwłaszcza jak mi zarzucało tyłek na zakrętach - HA HA HA. Całość idealnie uzupełniał fakt, że jedyne kozaki, które pasują mi do dzisiejszego autfitu, posiadają siedmiocentymetrowy obcas, szpilkę. W samochodzie to jeszcze jak Cię mogę, po prostu pozbyłam się niewygodnego obuwia, ale dalej co? Z parkingu na zakład prawie kilometr przez zaspy, to myślicie, że ile mi to zajęło?

No ale JUŻ jestem. Także ten. Zastanawiam się, czy w ogóle opłaca się jeszcze rozgrzebywać dziś robotę? A jeśli nie - to jak inaczej mogę miło spędzić tak pięknie rozpoczęty dzionek?

poniedziałek, 14 grudnia 2009

hej, kolęda

dni do świąt: 10
zakupionych prezentów: 0
zaplanowanych prezentów: -2
zakupionych choinek: 0
udekorowanych choinek: j.w.
ozdób choinkowych na stanie: 0
upieczonych pierników: 0
wykonanych ozdób z użyciem pomarańczy i goździków: 0
pomysłów, jak się z tego wszystkiego wymiksować: 63227 na minutę
realnych pomysłów: 2
realnych pomysłów nieobciążonych konsekwencją pobytu w szpitalu i/lub więzieniu: 0
nastrój świąteczny: -127


I po co to wszystko?
Nie żebym planowała jakieś szczególne poświęcenia, bo gotować nie umiem, a sprzątaniem się brzydzę, ale wiecie, jak w tym kiepskim dowcipie - NIESMAK POZOSTAŁ.
Nie lubię, no nie lubię tych świąt i nic na to nie poradzę. Magia sragia. Wcale się nie dziwię, że w święta jest najwięcej rozwodów i samobójstw, aczkolwiek sama jeszcze się waham.

Owszem, istnieje też taka możliwość, że zupełnie niespodziewanie ogarnie mnie cudownie świąteczny nastrój i udam się z lulajżem na ustach szorować kibel i okna, powiększać debet na koncie z szaleństwem w oczach w radosnym tłumie innych świętych mikołajów i że jak to? JA nie upiekę 17 makowców i 62 blach pierniczków, lukrowanych następnie precyzyjne w śnieżynki, każdy o unikatowej, niepowtarzalnej misternej strukturze, wszak wszyscy wiedzą, że nie może być dwóch takich samych? Ależ. I że absolutnie, koniecznie muszę NATYCHMIAST wejść w posiadanie co najmniej półtorametrowego drzewka iglastego, W OGÓLE nie przeszkadza mi sypiące się już dnia następnego igliwie rozściełane na podłodze dużego pokoju ani tym bardziej fakt, że dostępna wolna powierzchnia tejże zmniejszy się w wyniku tego zabiegu o 72%, wszak ono tak świątecznie pachnie i tylko to się liczy! Oraz kolorowe migoczące lampeczki wzdłuż balustrady balkonu od których sąsiedzi dostają oczopląsu i permanentnego wkurwu po kwadransie, bez dwóch zdań, mikołaja wspinającego się mogę ewentualnie w drodze wyjątku tym razem odpuścić, ale w przyszłym roku to już KO-NIE-CZNIE!

Tak, uczciwie przyznaję, że należy rozważyć i taką ewentualność.
Aczkolwiek nie przywiązywałabym się przesadnie do tej myśli.

piątek, 11 grudnia 2009

dementi

Święta? Jakie święta??
Najbliższy możliwy termin to czwartek, 19 lutego 2010. Wcześniej ABSOLUTNIE nie mogę, wszystkie dni mam zajęte, wieczory również, w weekendy, proszę wybaczyć, ale nie pracuję. A poza tym nikt ze mną tego wcześniej nie ustalał, nie dostałam żadnego maila, więc o co chodzi? Z żalem, ale zmuszona jestem odmówić. Z góry dziękuję za zrozumienie. Łączę wyrazy szacunku.

środa, 9 grudnia 2009

wytęż wzrok

I znajdź 20 szczegółów, którymi różnią się te dwa obrazki.


poniedziałek, 7 grudnia 2009

ajm bek

Naprawdę to ja byłam tą dziewczyną, która jeszcze wczoraj wygrzewała się leniwie na leżaku w równikowym słońcu, piła drinki w basenie i jadła homara w barze nad oceanem? Srsly??
A może po prostu posmarowałam się samoopalaczem po wieczornym prysznicu, a reszta mi się zwyczajnie przyśniła?

sobota, 5 grudnia 2009

pożegnanie z afryką

Dosłownie i w przenośni - dziś wizyta w domu Karen Blixen, a potem lot z powrotem na wybrzeże. Jutro w końcu chwila oddechu - planujemy nie ruszyć się z leżaków, no chyba że do wody ewentualnie. Ale i to nie na długo.

I koniec tego dobrego, jutro wieczorem samolot zabierze nas z powrotem do zimy. Jak na mój gust to jakieś 3 miesiące za wcześnie. Nie mogłabym tu zostać do wiosny? Proszę?

piątek, 4 grudnia 2009

król & co

W końcu docieramy do ostatniego przystanku naszej podróży przez Kenię - to Masai Mara, rezerwat na równinie Serengeti, gdzie spędzamy kolejne dwa dni. Warto.

Już pierwsze, krótkie popołudniowe polowanie daje nam wyobrażenie o tym, co nas czeka:









Następnego dnia jest tylko lepiej:


























Niestety, nie udało nam się spotkać lamparta, jako jedynego z wielkiej piątki. Myślicie, że mam szanse na pozytywne rozpatrzenie reklamacji w związku z powyższym?

czwartek, 3 grudnia 2009

w paszczy hipopotama

Kolejnym punktem wycieczki był park narodowy Naivasha z jeziorem o tej samej nazwie, słynącym z bogactwa gatunków ptactwa wodnego, zamieszkanego przez kilka rodzin hipopotamich. I o ile ptactwo nas kręci średnio, o tyle hipopotamy wprost przeciwnie. MNM oszalał za obiektywem, mamy 2434589 zdjęć tych pięknych zwierząt w różnych stadiach rozwarcia paszczy i wychylenia nad wodę. Wszystkie oczywiście równie zajmujące, aczkolwiek jeśli pozwolicie, oszczędzę Wam całości, ok?

Ptaszki różne:







I hipopotamy - no sami powiedzcie, czyż nie słodkie?







Prawdziwą atrakcją jest spacer po wyspie Crescent - w końcu na własnych nogach, bo w parkach generalnie obowiązuje zakaz wysiadania z samochodów, dla bezpieczeństwa - PODOBNO na wyspie nie ma drapieżników. Za to są inne zwierzaki:





Z Naivasha pojechaliśmy nad jezioro Nakuru, siedlisko flamingów:



i nie tylko...






Ale i tak hitem dnia pozostały hipopotamy. Choć żyrafa i nosorożec walczyły dzielnie do końca.