Nie jest dobrze. Właściwie to gotowa byłabym amputować sobie część człowieka od tego miejsca, gdzie zaczynają się zmarszczki pod oczami do obojczyków mniej więcej. Boli jak skurwysyn, bardzo znaczy. Dawno nie byłam tak chora żeby nie musieć absolutnie nic stymulować, żeby wzbudzić współczucie i bez szemrania dostawać śniadanie do łóżka, przy czym w obecnym stanie jest mi właściwie wszystko jedno i nawet jajecznica ze szczypiorkiem nie robi na mnie wrażenia. Albo robi nie takie, jak potrzeba, bo wizja jej połknięcia jawi się jak wyszukane tortury. A mówiła mamusia, noś szalik, to nie.
A na dworze taka piękna wiosna! Życia żal na chorowanie.
niedziela, 23 lutego 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a mówiłam, weź szalik, to nie!
OdpowiedzUsuńwracaj do zdrowia - wiosna już - tuż, tuż :)
OdpowiedzUsuń