niedziela, 26 grudnia 2010

bo kto bogatemu

Chciałabym napchać kota świątecznym żarciem, no bo co w końcu, niech i on ma coś od życia, ale szczwana bestia się nie daje, patrzy tylko na mnie jak na głupią "serio? i Wy to jecie??". Ano jemy, co zrobić, mus to mus. Pasztet, kulebiak, pieczeń, kurczak na pięć sposobów, gęś, karkówka i schab, a do tego oczywiście odpowiednia garnitura, ziemniaczek lub kasza, trzy rodzaje sałatek, buraczki i obowiązkowa kapusta z grzybkiem. A potem ciasteczka kruche, mak bakaliami i makowce, sernik, piernik i pierniczki, zalać winem, duuużą ilością wina. I jeszcze mandarynki, bo wiadomo. I orzechy. I pierniczek. I.

A kot cwaniak wskakuje jak zwykle z gracją na półkę pod sufitem, dzień jak co dzień, patrzy na nas z politowaniem i wyższością, i trudno mu nie przyznać racji. Ale z drugiej strony - jak to tak bez tego.

Komu pierniczka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz