W sumie nie ma o czym mówić, ale z tego miejsca chciałabym zaznaczyć, że NAPRAWDĘ nie ma w tym ŻADNEJ mojej winy. Najwyraźniej mam niewyobrażalnie skutecznego pecha, 100/100, ale nie jest to powód, żeby znów się na mnie drzeć i wyzywać od niepowiemczegozakierownicą, tak?
Wzięłam samochód na godzinę, odpadła mu tablica rejestracyjna.
KURWAMAĆ.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Alma, za kilka dni zadzwoń do wydziału komuniakcji. Może ktoś odniósł i nie będziesz musiała robić nowych.
OdpowiedzUsuńA, nie, ja ją mam :)
OdpowiedzUsuńOdczepiła mi się na stacji benzynowej, zauważyłam, że odstaje.
Łeee, no to nic się przecież nie stało. :)
OdpowiedzUsuńPowiedz to mojemu mężowi!!!
OdpowiedzUsuń