Każdy ma jakieś swoje najgorzej. Moje jest zdecydowanie wtedy, kiedy muszę wstać z łóżka przed ósmą rano. Najgorzej. Ósma rano to jest zero absolutne, wcześniej nie ma dla mnie nic. No więc jak już wstaję o tej dziewiątej, czy tam trochę po dziesiątej, ale ojtamojtam, nie bądźmy drobiazgowi, to potem już jakoś leci. I wtedy nie przeszkadza mi aż tak, że pokrzykuje się na mnie cały dzień, pogania bacikiem do galopu, egzekwuje dopełnienie obowiązków w trybie natychmiastowym i okazuje niezadowolenie moją opieszałością bądź niedostatkiem entuzjazmu w sposób nieskrępowany konwenansem ogłady i zasad jakiegoś współżycia społecznego. Ale to oferta z gatunku take it or leave it, to było wiadomo od początku. Wzięłam, więc teraz do kogo te żale i o co.
Trochę mam ostatnio spiętrzenie, ale to chyba normalne przed świętami. Każdy ma. I do tego każdy dodatkowy balast brałam sobie na plecy z entuzjazmem, z absolutnie nieprzymuszonej woli, nie że spadło na mnie znikąd. Tylko tego spiętrzenia nie przewidziałam, troszkę się przeliczyłam i odrobinę nie wyrabiam na zakrętach. No i kto mógł przypuszczać, że akurat najzupełniejszym przypadkiem, bez cienia premedytacji i działając w stanie wyższej konieczności, bez żadnej winy własnej, niektórzy polecą se akurat w oku cyklonu grzać tyłek na plaży i chlać wódę w hotelach, tfu! w podróż służbową, absolutnie nie-do-przełożenia-kochanie-to-sprawa-życia-lub-śmierci-zawodowej. I kto w to wierzy? Ale spoko, co to dla mnie, lekkim twistem ogarnę tu wikt i opierunek razy siedem, w wolnej chwili zorganizuję jakąś drobną akcję charytatywną i skoczę do ikei, zahaczając o lekarza, pocztę, paczkomat, siedzibę firmy kurierskiej, bo nie było mnie w domu jak przyjechał, siedzibę firmy paczkomatowej, bo termin odbioru się omsknął, bankomat, tk maxx (tak, bywam tylko w sklepach, które nie prowadzą oferty online, ale przeczuwam, że niedługo będę zmuszona zrezygnować z tego luksusu), aptekę, weterynarza, szpital, ryneczek i lidla. Ale spoko, póki mogę się wyspać do dziewiątej.
A poza tym to właściwie u mnie po staremu. Nadal oglądam seriale, maluję paznokcie i tylko wina jakby mniej schodzi. Z żalem.
środa, 10 grudnia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ikeję możesz spokojnie odpuścić. Byłam. Widziałam. Pusto.
OdpowiedzUsuńŁezka w oku mi się kręci jak sobie wspomnę te czasy, zanim Madame odkryła, że przed 9 też istnieje świat, a dzień "wstawa" latem już o 5. Ech...
OdpowiedzUsuńKorzystaj ile się da! Tyle napisze. :*