czwartek, 11 marca 2010

kosmos

Stoję sobie rano w kolejce (bułki i ser żółty), sklep spożywczy przyzakładowy, godzina może nie najwcześniejsza, ale do trzynastej to jeszcze hoho. Stoję sobie i skupiam się na utrzymaniu pozycji mniej więcej pionowej, powiek w górze, kurczowo usiłuję łapać się strzępków świeżo nabytej przytomności, nie osunąć się w sen, nie mieć złudzeń, nie ziewać. Wiadomo.

Przede mną stoi człowiek (zrozumiałe), z wyglądu całkiem zwyczajny, niestary, przyjemna tweedowa marynarka, czyste buty, czyste paznokcie, nie ma się do czego przyczepić. Normany taki, nawet przystojny jak spojrzeć pod odpowiednim kątem. Sympatyczny z twarzy, mógłby być naszym kolegą ze studiów albo sąsiadem z naprzeciwka.

I oto na człowieka przychodzi jego kolej, uśmiecha się uroczo do ekspedientki i mówi "dla mnie ćwiartka".

- Jakiej? - Wszystko jedno. - Żołądkowa...? - Może być.

Płaci, wychodzi.

Kurtyna.

Kosmos.
To tak można??
Dlaczego nikt mi nie powiedział, że można?
PRZED TRZYNASTĄ???

I tak sobie siedzę i myślę, jak ja bardzo nie poznaję się na ludziach, przynajmniej na pierwszy rzut. Że niby nic, a tu proszę - żołądkowa przed dziewiątą bez skrępowania, rzecz zwyczajna jak dla mnie bułki i gouda. Na dobry dzień.

Ciekawe, czy wypił ją po drodze, czy może dotarł do domu. Chyba raczej po drodze, bo po co inaczej brałby ćwiartkę, nie? Do domu to chyba raczej połówkę, można przecież schować na później.

W takich chwilach dochodzę do wniosku, że jestem nudna jak flaki z olejem, nawet bez pięćdziesiątki w zestawie. Oraz że pełnia życia pozostaje niedoścignionym króliczkiem, choćbym nie wiem ile wina wypiła - bo czy to się właściwie w ogóle liczy, ale TAK NAPRAWDĘ, jeśli spożywamy alkohol po 18? Nuda, panie dzieju. Po 18 to wszyscy spożywają. Spożyć przed 9, o, to jest COŚ!

Czy to ja oszalałam, czy świat...?

4 komentarze:

  1. Cześć, do miejsca gdzie mam przyjemność pracować, przychodzi ostatnio dość często, w okolicach południa pan, po trzydziestce, z córeczką, zawsze nad wyraz rozgadany i roześmiany. Powodem jego elokwencji i humoru, nie jest jak mi się początkowo wydawało wrodzony optymizm i pogoda ducha, ale spora ilość trunków wypitych już od rana. Nie wiem co mnie bardziej przygnębia i zadziwia. Czy to, że o tej porze można być już tak "dziabniętym", czy to, że zawsze towarzyszy mu mała córeczka, za którą on przecież, bądź co bądź, odpowiada...Ech, samo życie, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że kiedyś musisz po prostu spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo,a ja myślałam, że tylko w moim spożywczaku, coś takiego może się zdarzyć. Dziś stałam w kolejce za miłą, schludnie ubraną panią, która ku mojemu wielkiemu zdziwieniu kupiła pół literka wódeczki czystej. Tak od rana, przed pracą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świat nie zwariował nagle, świat był taki zawsze. Ale kiedyś obowiązywała 'godzina policyjna', czyli urzędowa 13-ta, a teraz już nic nie obowiązuje, niewiele krępuje, ale za to coś od rana rajcuje. Że tak powiem po trzykroć do rymu;-)

    OdpowiedzUsuń