Dzieci mi nie płaczą, nie zgubiłam kluczy, stan osobowy na chacie bez ujemnych zmian i większych perturbacji, stan konta podobnie, na obiad nie było wątróbki, nie wywalili mnie z roboty, MNM też nie, nie jest minus pierdylion stopni celsjusza i nie rozpierdoliło nam rur, nie stłukłam lustra, ani żadnego elementu zastawy ślubnej, nie trafił mnie piorun, ani szlag, nie trafiłam na dziwkarza, nie zabrakło nam wina, kot nie wyskoczył z okna, nie mam zapalenia zatok, nie bolą mnie zęby, nie jestem w ciąży, nie złapałam gumy na autostradzie, nie jedziemy na wakacje nad polskie morze, nie wykoleił się pociąg, nie przypaliłam owsianki, nie rozlał mi się płyn do czyszczenia piekarnika w torebce, nie dostałam mandatu, MNM o dziwo też nie, nie obcięłam się na pazia, nie spadłam ze schodów, a koniec świata póki co odwołano, podobno.
Czyli wbrew pozorom to nie jest tak, że zwaliły się na nas wszystkie nieszczęścia na raz, złapmy tylko odpowiednią perspektywę, tak?
wtorek, 10 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz