niedziela, 15 kwietnia 2012

jedno jest pewne, to była sobota

To był upojny dzień. Umyłam 5 okien, podłogę osiem razy, kominek po całym sezonie, starłam kurz, brud i pył z każdej możliwej powierzchni, pod koniec już nie miałam siły psikać psikaczem na okno jedną ręką, musiałam dwiema. No. To jakąś jedną czwartą porządków mam za sobą. Jeszcze parędziesiąt godzin takiej harówki i nasz nowy dom będzie zamieszkiwalny. Mam zakwas w absolutnie każdym mięśniu, o niektórych nawet nie wiedziałam, że je mam na człowieku.

Potem zemdlałam na pół godzinki ma kanapie, wstalam raźnie, zrobiłam oko i włosy, wbiłam sie w rurki i udaliśmy sie na imprezę, której punkt kulminacyjny obejmował przewalanie sie na łóżku w pięć do dziesięciu osób i okazało sie, ze mogłam sobie odpuścić prasowanie bluzki przed wyjściem.

Oraz oglądanie zdjęć z ciepłych krajów.
Tęsknię za ciepłymi krajami.
Czuję, że ciepłe kraje mnie wzywają i że ja muszę na to wezwanie odpowiedzieć.
Raczej prędzej, niż później.

1 komentarz:

  1. Oj jak ja cierpię na tęsknotę za oderwaniem się od ziemi. Jednocześnie gratuluję (a moje ostatnie poczynania upoważniają mnie wręcz do zazdrości) dobrego radzenia sobie na niej, no może poza drapaniem ogródka, ale nie bądźmy już tacy dosłowni ;). Pozdrawiam!

    http://miny-do-lustra.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń