czwartek, 19 kwietnia 2012

i zimno, i pada

I to już? Po wszystkim? Wiosna od środy do piątku, w sobotę lato, a teraz znów jesień i tak aż do stycznia, kocham ten klimat. Doprawdy, staram się widzieć tę szklankę do połowy pełną, ale jako że nie jest ona pełna wina, to jest mi jakby nieco trudniej.

Ale.

To nic, że znów mam katar stulecia, ALE! za to sprzątanie kociej kuwety jest mi doskonale obojętne i właściwie to nawet nie mam nic przeciwko.

To nic, że jak w każdym przedsięwzięciu (szewc bez butów i te sprawy) trójkąt koszty - jakość - czas rozjeżdża się dramatycznie na boki, spłaszczając sobie nieprzyjemnie czubeczek, ALE! w końcu będę pić tę poranną kawę na tarasie, już za momencik (owinięta puchowym śpiworem, ALE! co tam).

To zupełnie nieważne, że wszystko na co mam siłę po powrocie ze zakładu, to zalec nieprzytomnie na kanapie i nawet telewizor mi nie potrzebny, patrzenie w ścianę też doskonale relaksuje, ALE! budujemy lepsze jutro!

I tym optymistycznym akcentem, oby do wiosny. Jeszcze tylko jedenaście miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz