No więc poszlimy w te łąki, wiosna zobowiązuje, trzeba posprzątać po zimie, albo, jak w tym wypadku, po trzydziestu jeden zimach, wiosnach, latach i jesieniach. W jakichże to okolicznościach krzewy aronii zostały przyozdobione girlandą z folii aluminiowej, bzy przybrane wianuszkiem butelek po napojach procentowych, a malwy okolone łańcuszkiem styropianu i rozmaitych innych odpadów budowlanych - tego wiedzieć nie chcę, a nawet odwrotnie, chcę pozbyć sie wszelkich wspomnień w tym temacie i nie wracajmy już do tego. Przy okazji potwierdziły się moje przypuszczenia, że w ogrodzie to ja wolę leżeć na hamaku niż sprzątać. Zdecydowanie.
Aż mnie głowa rozbolała,od tego nadmiaru świeżego powietrza, nieprzyzwyczajona jestem. Teraz odreagowuję. Kanapa, koc, kot, w tle gotuje sie masa kajmakowa i odciekają dwie paschy, coś jakby święta...?
sobota, 7 kwietnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie, to od braku wi-fi w powietrzu Cię głowa boli:]
OdpowiedzUsuń