piątek, 13 sierpnia 2010

nie wierzę w pecha

Postanowienia są po to, żeby je łamać, banał nad banały.
A jak już łamać, to z hukiem.
Zamiast dotrzeć dziś na zakład punktualnie, w zamian nie dotarłam wcale, gdyż MNM był łaskawy przemieścić sobie kość piszczelową względem udowej w sposób nieprzewidziany przez staw kolanowy, w efekcie czego w okolicach północy wizytował izbę przyjęć najbliższego dyżurującego szpitala, a dziś leży w fotelu, każe sobie podawać coraz to nowe okłady z lodu i w ogóle pełna obsługa, wiadomo.

Z tego wszystkiego zapomniałam dodać oleju do ciasta, mojego pierwszego ciasta od dwóch lat, zorientowałam się już po wsadzeniu do pieca. Ciekawe, co z niego wyjdzie.

A w ogóle to mamy piąteczek i jest super.
No to co z tego, że trzynastego.

4 komentarze: