piątek, 20 sierpnia 2010

hotel był wynajęty

I co?
I dupa.

MNM wciąż nie ufa swojemu kolanu (szczerze mówiąc, ja też nie bardzo), więc plan się rypnął, nie jedziemy nad morze, nie będziemy spacerować (!) po wydmach i nie nawdychamy się jodu, nie opchamy się smażoną rybą i goframi, w ogóle nie będzie NIC. Właśnie kliknęłam "anuluj rezerwację" i porzuciłam wszelką nadzieję.

Do tego jeszcze jestem od wczoraj na diecie.

Nic, tylko sobie w łeb strzelić.

4 komentarze:

  1. Zabierz męża do groty solnej i polecam rybę we Fryszerce za Spałą. REWELACJA!

    OdpowiedzUsuń
  2. W grocie siedzi się na leżaczkach, a we Fryszerce trzeba przejść tylko z parkingu do knajpki. Da radę?

    OdpowiedzUsuń
  3. to wreszcie strzel sobie w łeb ;)

    OdpowiedzUsuń