poniedziałek, 12 lipca 2010

płonie ognisko i szumią

Czy Was też przygina do ziemi świadomość, że nigdy nie będzie już tak, jak KIEDYŚ?
Warunki zewnętrzne można odtworzyć prawie idealnie: ognisko było, kiełbaski były, ziemniaki też.

Nawet średnia wieku gości mniej więcej się zgadzała. Z tym, że banda dwudziestolatków to jednak nie to samo, co ta sama na pierwszy rzut oka banda trzydziestolatków z pętającym się pod nogami przychówkiem, nawet jeśli średnio wychodzi na to samo. Przychówek, choć sam w sobie uroczy i absolutnie zniewalający, swoje wymagania ma i nie jest skłonny negocjować. Jak idzie spać, to idzie spać i gadania nie ma.

A nam się sentymentalnie zrobiło, i chociaż ognisko obyło się bez gitary i śpiewu (nie odżałuję!), to jakoś tak rzewnie. Że może byśmy się osiedlili na tej ziemi, co to przodkowie na niej pracowali w pocie czoła? Co prawda w tym przypadku przodkowie to jedno pokolenie wstecz, a pot czoła rosił głównie przy koszeniu trawników i zrywaniu porzeczek z krzaczków, ale fakt pozostaje faktem, a krwawica krwawicą.

I tak powstał Plan.
Początek.

A czy koniec będzie dobry, to już inna historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz