poniedziałek, 24 maja 2010

znów będą!

Ukontentowanam, jak rzadko.

Jest kilka powodów stanu jak wyżej, aczkolwiek można powiedzieć, że wszystkie oscylują wokół jednej Przyczyny Głównej.

Bo właśnie wróciłam z zakupów, gdzie nabyłam 324736 książek lekkich, zabawnych, acz z pazurem (żadne mdłe do wyrzygania Coejle ani inne Pikolty nie wchodzą w grę, a fantastyka mi się już uszami wylewa, toteż ostatnio przerzuciłam się na Chmielewską i pochodne, bardzo sobie chwalę), pojemną torbę podręczno-plażową brązową w różowe mazaje oraz parę szmat i preparaty owadobójcze... TAK! JEDZIEMY NA WAKACJE!!!

Za chwilę dokonam ostatecznego kliknięcia klapą zakładowego komputera, trzasnę drzwiami i hej!

Można mi zazdrościć, proszę bardzo.
Nie żeby to było jakieś niewiadomoco, ale słońce i lenistwo gwarantowane, mnie tam niczego więcej nie trzeba. No, może jeszcze ewentualnie jakiegoś kelnera uzupełniającego napoje chłodzące i już. Jak zalegnę na leżaku pod parasolem dnia pierwszego, tak planuję się nie ruszać ani na krok aż poczuję się naprawdę wypoczęta. Czyli widzimy się jesienią.

Lecę się pakować!

1 komentarz:

  1. Co to za książki? Coś polecasz? Pożyczysz? :)
    Martynkę przeczytałaś? Ciekawa jestem czy Ci się podobała.

    OdpowiedzUsuń