piątek, 7 maja 2010

kobieta spełniona

Jest we mnie jakiś taki głupi atawizm, który głaszcze po główce w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, kiedy włączam pralkę. Też tak macie? A już dwie pralki + dwie zmywarki + umyta podłogi = moja wewnętrzna kwoka gdacze z aprobatą.

I jeszcze karmienie.
To jest chyba jakaś zaszłość jeszcze z jaskini, która każe mi karmić ludzi w najbliższym otoczeniu. I obrażać się śmiertelnie, kiedy odmawiają jedzenia. Moja mama tak ma, moja babcia tak ma, zapewne moja prababcia i dalsze protoplastki też tak miały. Napchałam więc dziś każdego, kto przekroczył próg mojego domu suszim po sam czubeczek i czuję się taaaka spełniona. Tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz