czwartek, 4 lutego 2010

luty vs. lipiec

Wygląda na to, że zapadam w sen zimowy. Aura sprzyja ograniczaniu aktywności do minimum, zagrzebywaniu się w ciepłych norach i spożywania trunków wysokoprocentowych w nadmiernych ilościach. Jeszcze trochę potrwa ta cholerna zima i obawiam się, że wreszcie osunę się w poważne stadium choroby alkoholowej, na granicy którego z gracją balansuję od lat. Do czasu.

W radiu zamiast jakiejś porządnej, rozgrzewającej samby czy innego merengue tylko hazard i afera, wysoka komisyja i Kamiński. Człowiekowi społecznie nieobojętnemu nie słuchać nie wypada (potrójne zaprzeczenie, kto się nie pogubił?), aczkolwiek ja tam słyszę głównie dwa słowa powtarzane w kółko: TRZYDZIESTY LIPCA... hmmm... co też ja robiłam TRZYDZIESTEGO LIPCA? Kochany pamiętniczku...?

Cóż, nie wypadłabym chyba wiarygodnie w oczach wysokiej komisyi, gdyż zupełnie nic nie pamiętam, a zapiski są jakby mało jednoznaczne, lista nazwisk nijak nie zgadza się z terminarzem spotkań, guilty as charged. W sumie nieważne, co, ważne JAK. Czego bym nie robiła, robiłam to w sandałkach oraz sukienkach na cienkich ramiączkach, w przeciwsłonecznych okularach oraz z jedną nogą w basenie. Pijało się wtedy zimne drinki, zimne wino i zimną wódkę (w sumie to ostatnie się nie zmieniło), zalegało na hamakach w cieniu i grzało tyłek w słońcu. Mówcie sobie, co chcecie, ale lipiec bije ten cholerny luty na łeb.

No. To sobie ponarzekałam. Jak nie ja.
Do usłyszenia za 5 miesięcy.

2 komentarze:

  1. No tak,przecież Ty nie narzekasz,więc o co halooou???:):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. myślałaś o zapadaniu w sen zimowy?
    bo w sumie to fajnie być niedźwiedziem. nie dość, że przesypiasz zimę, to możesz jeść tyle słodkiego, ile chcesz (mNiód w sensie), a w dodatek masz futro. naturalne. i nawet nikt się nie czepia, że jesteś nie-eko, passe i de mode.

    pomyśl.
    ja myślę o tym.

    zaczynam się przekonywać, że to słuszna koncepcja jest.

    p.s. powróciłam na łono :] i żyję :)

    OdpowiedzUsuń