czwartek, 18 lutego 2010

wSPAniale

Dochodzę do wniosku, że ten MNM nie taki ostatni. W końcu (!!!) dotarły do niego subtelnie przez długie miesiące wysyłane sygnały podprogowe o wymarzonym podarunku - otóż oczywiście chodzi o WANNĘ.

No to dostałam. I to taką fulwypaszbąbelkamiioczojebnymiświatełkami (chyba nawet dostałam lekkiego napadu drgawek (siżers) od tego migania, ale co tam), z olejkami, świecami, muzyczką i przystojnym masażystą w pakiecie. Szkoda, że tylko na jeden wieczór, ale dobre i to, prawda.

I mam tylko jedną drobną uwagę - w tych stołach do masażu, co to mają takie specjalnie wyprofilowane zagłębienia na twarz jak się leży na brzuchu, żeby się nie udusić, powinni zrobić jeszcze dwa dodatkowe - na cycki.

Poza tym było bosko.
See U soon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz