poniedziałek, 25 października 2010

było miło

Co rano kot miauczy jak zarzynany i wytęża kocią inteligencję oraz wszelkie bardziej lub mniej dostępne sobie metody, żeby razem z nami wyjść z domu. Zagląda nam błagalnie w oczy, kręci się między nogami z nadzieją, że może prześlizgnie się niepostrzeżenie, drzwi wejściowych nie odstępuje na krok i miauczy, miauczy, MIAUCZY. Kotu, nie idź tą drogą!

Jak to zawsze trawa jest zieleńsza po drugiej stronie płota, prawda? Człowiek dałby się poćwiartować, żeby w taki dzień jak dziś móc zwinąć się w kłębek na miękkiej poduszce, oprzeć stopy o ciepły kaloryfer i spać. A taki kot ma - i nie docenia. Ciekawe, czy on podobnie myśli sobie o nas?

A poza tym co.

Weekend miał wszelkie znamiona udanego. Najpierw jak na piątek przystało - kino (historia człowieka, który zarobił miliardy na odciąganiu mnie od pracy, wielkie dzięki, doprawdy). We sobotę MNM doprowadził całe towarzystwo do stanu, którego określenie "uchlany w trzy dupy" będzie wyjątkowo eleganckim i chichocząc diabolicznie odprawił do lokalu nocnego. Wysoce nieodpowiedzialne zachowanie, będę musiała sobie z nim poważnie porozmawiać. A wczoraj sushi gourmand (OMG!) poprzedziło wieczór wielce kulturalny, aż mnie od tej kultury tyłek boli. Naprawdę, mogliby dawać nieco wygodniejsze siedzenia w tych teatrach, tak to się nawet zdrzemnąć nie bardzo da.

A dziś znów do kieratu.
I tyle człowiek ma od życia, o.

1 komentarz:

  1. Mój kot robi dokładnie to samo.Czasem biorę go na ręce, wychodzę na klatkę schodową,gdzie ja postoję on popatrzy i zdarza się że mu to wystarczy...na jakiś czas ;)

    OdpowiedzUsuń